niedziela, 2 września 2012

Rozdział 2




          Gdy Sakura weszła do gabinetu szefa ten siedział rozparty za swoim ogromnym biurkiem z nosem zatopionym w papierach. Odchrząknęła lekko przestępując z nogi na nogę. W końcu "Lew" podniósł na nią wzrok, a jej ciarki przeszły po plecach. Popatrzył groźnie marszcząc brwi, a w końcu rzekł:
-Ile jeszcze razy będę czekał na materiał do ostatniej chwili, to że jesteś dobra wcale nie oznacza, że niezastąpiona. Sakura otwierała usta żeby się wytłumaczyć, lecz Pein uniósł dłoń nie dając jej dojść do słowa.
-Udzielam Ci nagany, a następnym razem nie będzie już żadnej rozmowy tylko od razu wylecisz z hukiem. Sakura zamarła, bo tyle miała do płacenia w tym miesiącu, a tu jeszcze nagana..."No to po premii." - pomyślała. Jeszcze raz próbowała  wytłumaczyć swe spóźnienie lecz stary nie dopuścił jej do słowa.
-Możesz już odejść - warknął i znów zaczął czytać papiery które zalegały jego biurko.Sakura bez słowa wyszła na korytarz gotując się ze złości.
          Weszła do swego gabinetu i klapła na krzesło jak wypompowana dętka. Po chwili pozbierała się jednak, wzięła maszynopis i poszła zanieść do korektora, żeby zdążyli z drukiem. Po drodze przystanęła przy automacie z kawą. Tam ją dopadła Yuki.
-No i co? - wydyszała -wywalił Cię?
-No jeszcze nie - odrzekła Haruno -ale wiszę na włosku, dał mi naganę.
-Coś takiego! -krzyknęła Yuki -to ci dokopał-Gdyż orientowała się w finansach koleżanki - dasz jakoś radę wyjść na prostą, czy mam sięgnąć po swoje zaskórniaki??
-Nie wiem -odparła Sakura - najwyżej nie będę jadła...
-Chyba żartujesz? Do jedzenia zawsze coś zorganizujemy. No nie przejmuj się, najwyżej na samochód poczekasz jeszcze jeden miesiąc.
-I co dalej będę się spóźniać, to już nie mam po co tu przychodzić. No biegnę, bo jak nie wydrukuję tego na czas to stary nie tylko mnie wywali ale chyba zabije...
          Sakura popędziła korytarzem przyciskając do piersi rozwiane kartki. Wpadła do drukarni, a wszyscy jak na komendę jęknęli:
-No nareszcie!!
-Co taka jestem oczekiwana? - zadrwiła Sakura.
-Nie ty, nie pochlebiaj sobie - rzekł kierownik - lecz twój artykuł. Ty zawsze musisz ściągać na ostatnią minutę - rzekł jeszcze zrzędliwym głosem wyrywając jej z ręki kartki - i nie myśl, że nie jesteś niezastąpiona!
"No już drugi raz to dzisiaj słyszę" - jęknęła w duchu Sakura i poszła powoli z powrotem do swego gabinetu.
          Usiadła za biurkiem i bezmyślnie przekładała na nim rzeczy. W końcu zabrała się do roboty. "Muszę napisać jak najwięcej, bo znowu będę miała opóźnienie..."   Tak się zapracowała, że nawet nie wiedziała która godzina, dopiero piskliwy głos sprzątaczki wyrwał ją z transu:
-Pani dziś tu nocuje, czy co?
Nie lubiła tego babska, bo była niemiła i wścibska. Wszystko chciała wiedzieć, o wszystkich.
-Nie nocować to chyba będę na ulicy, bo tu za duszno. - odrzekła złośliwie, dopiero teraz odreagowując cały ten stresujący dzień. Pozbierała rzeczy i poszła do domu. Dopiero gdy odetchnęła świeżym powietrzem na ulicy, przypomniała sobie o porannym spotkaniu  z nieznajomym.
-Och - jęknęła - a tak chciałam go jeszcze zobaczyć, może jeszcze nie jest za późno, może jeszcze tam czeka...
I pobiegła w stronę kawiarni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz