Gdy Sakura weszła do gabinetu szefa ten
siedział rozparty za swoim ogromnym biurkiem z nosem zatopionym w papierach.
Odchrząknęła lekko przestępując z nogi na nogę. W końcu "Lew"
podniósł na nią wzrok, a jej ciarki przeszły po plecach. Popatrzył groźnie
marszcząc brwi, a w końcu rzekł:
-Ile
jeszcze razy będę czekał na materiał do ostatniej chwili, to że jesteś dobra
wcale nie oznacza, że niezastąpiona. Sakura otwierała usta żeby się
wytłumaczyć, lecz Pein uniósł dłoń nie dając jej dojść do słowa.
-Udzielam
Ci nagany, a następnym razem nie będzie już żadnej rozmowy tylko od razu
wylecisz z hukiem. Sakura zamarła, bo tyle miała do płacenia w tym miesiącu, a
tu jeszcze nagana..."No to po premii." - pomyślała. Jeszcze raz
próbowała wytłumaczyć swe spóźnienie lecz stary nie dopuścił jej do
słowa.
-Możesz
już odejść - warknął i znów zaczął czytać papiery które zalegały jego
biurko.Sakura bez słowa wyszła na korytarz gotując się ze złości.
Weszła do swego gabinetu i klapła na krzesło jak wypompowana dętka. Po chwili
pozbierała się jednak, wzięła maszynopis i poszła zanieść do korektora, żeby
zdążyli z drukiem. Po drodze przystanęła przy automacie z kawą. Tam ją dopadła
Yuki.
-No
i co? - wydyszała -wywalił Cię?
-No
jeszcze nie - odrzekła Haruno -ale wiszę na włosku, dał mi naganę.
-Coś
takiego! -krzyknęła Yuki -to ci dokopał-Gdyż orientowała się w finansach
koleżanki - dasz jakoś radę wyjść na prostą, czy mam sięgnąć po swoje
zaskórniaki??
-Nie
wiem -odparła Sakura - najwyżej nie będę jadła...
-Chyba
żartujesz? Do jedzenia zawsze coś zorganizujemy. No nie przejmuj się, najwyżej
na samochód poczekasz jeszcze jeden miesiąc.
-I
co dalej będę się spóźniać, to już nie mam po co tu przychodzić. No biegnę, bo
jak nie wydrukuję tego na czas to stary nie tylko mnie wywali ale chyba
zabije...
Sakura popędziła korytarzem przyciskając do piersi rozwiane kartki. Wpadła do
drukarni, a wszyscy jak na komendę jęknęli:
-No
nareszcie!!
-Co
taka jestem oczekiwana? - zadrwiła Sakura.
-Nie
ty, nie pochlebiaj sobie - rzekł kierownik - lecz twój artykuł. Ty zawsze
musisz ściągać na ostatnią minutę - rzekł jeszcze zrzędliwym głosem wyrywając
jej z ręki kartki - i nie myśl, że nie jesteś niezastąpiona!
"No
już drugi raz to dzisiaj słyszę" - jęknęła w duchu Sakura i poszła powoli
z powrotem do swego gabinetu.
Usiadła za biurkiem i bezmyślnie przekładała na nim rzeczy. W końcu zabrała się
do roboty. "Muszę napisać jak najwięcej, bo znowu będę miała
opóźnienie..." Tak się zapracowała, że nawet nie wiedziała
która godzina, dopiero piskliwy głos sprzątaczki wyrwał ją z transu:
-Pani
dziś tu nocuje, czy co?
Nie
lubiła tego babska, bo była niemiła i wścibska. Wszystko chciała wiedzieć, o
wszystkich.
-Nie
nocować to chyba będę na ulicy, bo tu za duszno. - odrzekła złośliwie, dopiero
teraz odreagowując cały ten stresujący dzień. Pozbierała rzeczy i poszła do
domu. Dopiero gdy odetchnęła świeżym powietrzem na ulicy, przypomniała sobie o
porannym spotkaniu z nieznajomym.
-Och
- jęknęła - a tak chciałam go jeszcze zobaczyć, może jeszcze nie jest za późno,
może jeszcze tam czeka...
I
pobiegła w stronę kawiarni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz