Itachi już czwarty raz próbowała dodzwonić się
do Sakury, lecz na próżno. Najpierw w ogóle nie było połączenia, a teraz tylko
poczta głosowa szczeka to samo: zostaw wiadomość, zostaw wiadomość...
-Do
diabła co się z nią dzieje!? -zastanawiał się głośno coraz bardziej wkurzony.
-Słucham?
- rozległo się nagle, aż Itachi się wzdrygnął, bo nie miał już nadziei na
połączenie. Głos miała jakiś zdyszany,jakby biegła.
-O
jesteś nareszcie! Gdzie ty w ogóle jesteś,że nie można cię złapać, a sądziłem,
że komórki są po to żeby je nosić przy sobie!
-No
tak, ale jak wychodziłam na zakupy to zapomniałam wsiąść telefon, a wczoraj to
mi się zupełnie rozładował i nie miałam przy sobie ładowarki.
-Wczoraj...
- przeciągał Itachi jakoś dziwnie zmienionym głosem - to gdzie ty byłaś?
-Och,
dużo by mówić. Ten stary tyran wysłał mnie do Megahane, bo tam wydarzyła się
ogromna tragedia w jeden z restauracji.
-Wiesz
co - przerwał jej Itachi - jeszcze nie jest tak późno to może byśmy się
spotkali? Opowiedziałabyś mi o tym, bo w gazetach piszą w każdej co innego. A
ty byłaś naocznym świadkiem więc chyba wiesz lepiej.
-Przyjechałam
już po wszystkim - zaczęła Sakura, ale jej przerwał w pół zdania.
-Zaraz
podjadę po ciebie to sobie porozmawiamy - i się rozłączył.
Sakura popatrzyła na milczący telefon i ciarki przeszły jej po plecach.
"Przecież ja mu nie dałam numeru i dlaczego nagle taki ciekawy?" Ale
potem otrząsnęła się i powiedziała na głos, żeby dodać sobie odwagi.
-No to co, że ciekawy? Przecież każdy o tym tylko mówi, a ja po ostrzeżeniach porucznika chyba już nawet dozorcę zacznę podejrzewać, że należy do mafii. Potem zatkała dłonią usta i pomyślała. "A gdyby gdzieś założyli podsłuch?" A następnie znowu się roześmiała i powiedziała na głos:
-Świr, kompletny świr!
-Kto, ja? - rozległ się głos od drzwi.
Sakura krzyknęła i odwróciła się gwałtownie. W drzwiach stał Itachi - przystojny i elegancki jak zwykle.
-To ja znowu nie zamknęłam drzwi? - zdziwiła się.
-Chyba tak skoro wszedłem bez włamywania się - roześmiał się mężczyzna ukazując piękne, białe zęby -Ale dlaczego świr? - zapytał ponownie.
-To nie było do ciebie - odezwała się przepraszająco - lecz sama siebie tak skrytykowałam za głupie myśli.
-Czy ja też byłem w tych myślach? – uśmiechnął się znowu uwodzicielsko.
-No to co, że ciekawy? Przecież każdy o tym tylko mówi, a ja po ostrzeżeniach porucznika chyba już nawet dozorcę zacznę podejrzewać, że należy do mafii. Potem zatkała dłonią usta i pomyślała. "A gdyby gdzieś założyli podsłuch?" A następnie znowu się roześmiała i powiedziała na głos:
-Świr, kompletny świr!
-Kto, ja? - rozległ się głos od drzwi.
Sakura krzyknęła i odwróciła się gwałtownie. W drzwiach stał Itachi - przystojny i elegancki jak zwykle.
-To ja znowu nie zamknęłam drzwi? - zdziwiła się.
-Chyba tak skoro wszedłem bez włamywania się - roześmiał się mężczyzna ukazując piękne, białe zęby -Ale dlaczego świr? - zapytał ponownie.
-To nie było do ciebie - odezwała się przepraszająco - lecz sama siebie tak skrytykowałam za głupie myśli.
-Czy ja też byłem w tych myślach? – uśmiechnął się znowu uwodzicielsko.
-Może,
może –odrzekła skromnie spuszczając oczy, aby nie wyczytał co o nim myślała.
-No
to chodźmy,muszę coś zjeść, bo wcześniej nie było na to czasu.
-A
co takiego można robić w niedzielę, że nie masz czasu na jedzenie? – zapytała,
ale w duchu sama sobie odpowiedziała: „dużo rzeczy”.
Wyszli
z mieszkania Haruno, dziewczyna zamknęła drzwi i szła za Itachim.
-Och,
spotkałem kolegów i poszliśmy na mecz.
-Był
chociaż ciekawy? I jaki wynik? – wyrównała z nim krok.
-Niestety
remis, a gra niezbyt ciekawa, ale nie mówmy o meczu, lecz o tobie, bo to
znacznie ciekawsze.
Wyszli
z budynku,przed nim stał samochód Itasia. Uchiha pomógł wsiąść Sakurze do
środka, a sam zajął miejsce za kierownicą.
-Wiesz…
W moim życiu nie ma nic ciekawego, praca i takie tam codzienne przepychanki z
kolegami –odpowiedziała na pytanie mężczyzny.
-No
nie mogę w to uwierzyć, taka piękna kobieta i tylko praca, a gdzie miejsce na
rozrywki?
Weszli do
niedużej restauracji i zajęli stolik, więc rozmowa się urwała. Złożyli
zamówienie i sączyli leniwie czerwone wino, które miało wspaniały aromat.
Sakura zerkała na Itachiego, lecz ten był jakiś zamyślony i jakby myślami
daleko stąd. Naglę otrząsnął się i uśmiechając się przepraszająco rzekł:
-No
opowiedz mi o tym wydarzeniu w Megahane.
-Wydarzenie
–zawołała oburzona Sakura- to tragedia, tyle osób niewinnych zabitych tylko
dlatego, że akurat przebywali w tym czasie w tamtym miejscu!
-Spokojnie
–powiedziała Itachi biorąc ją za rękę - spokojnie, my nic na to nie
poradzimy, ciągle gdzieś są wojny, ciągle się zabijają i to d…
-Wiem,
wiem… ale ja nie mogę na to wszystko patrzeć spokojnie, chociaż pracuję już
trochę i z różnymi wypadkami i tragediami musiałam się zmierzyć. Ale trzeba o
tym mówić głośno i krzyczeć, aby jak najmniej takich rzeczy się zdarzało.
Itachi
pokiwał głową znowu patrząc na nią, ale jakby była szkłem, szybą przez którą
spogląda się dalej. Sakura chrząknęła, a on jakby się obudził i patrzył dziwnie
na nią, a potem na kelnera, który właśnie przyniósł zamówienie. Kelner nieco
się speszył myśląc, że coś nie tak z potrawami które właśnie postawił na
stoliku, więc grzecznie zapytał czy coś jeszcze podać.
-Nie,
nie, wszystko w porządku, wygląda wspaniale – odrzekł Itachi pochylając się nad
talerzem. Sakura też zaczęła jeść, bo od śniadania z Yuki nic nie miała w
ustach. Potrawy były naprawdę wspaniałe.
Po
kolacji zamówili jeszcze po drinku, bo obydwoje mieli ochotę na coś
mocniejszego.
-Czy
sądzisz, że to jakiś wariat dokonał tej rzezi w Megahane? – zapytał Itachi patrząc
na nią uważnie.
-Wariat?
– zdziwiła się Sakura – wszyscy mówią o porachunkach mafii.
-Ach!
– rzekł rozdrażniony nagle Itachi – wszyscy, wszędzie widzą tylko mafię. Bez
przesady! Mafia ma chyba inne rzeczy do roboty niż zabijanie jakiś kucharzy.
-A
skąd wiesz co mafia ma do roboty?! – krzyknęła Haruno wytrzeszczając oczy na
Uchihę i ściskając dłonie w pięści.
-Nie
wiem, ale tylko o tym piszą, że trudno się nie zorientować czym oni się
zajmują. Sama policja często też udziela wywiadów, gdy tylko jest jakaś afera.
A swoją drogą skąd masz takie wiadomości, bo jakoś inaczej brzmią niż w innych
dziennikach.
-Jakiś
młody policjant mi to wszystko opowiedział, nie pamiętam jego imienia… -
skłamała nagle Sakura nie wiadomo czemu.
-Policjant?
–zdziwił się Itachi - a jak on wyglądał?
-A
do czego ci jego wygląd? – zapytała podejrzliwie Sakura.
-Może
jestem zazdrosny – odrzekła mężczyzna – mówiłaś, że był młody.
-No
raczej nie stary– roześmiała się Saku zadowolona, że mógł być o nią zazdrosny,
ale nie do końca o tym przekonana.
-No
to co idziemy jeszcze gdzieś na uprzyjemnienie wieczoru czy może jeszcze
jednego drinka?
-Nie,
nie chcę więcej alkoholu, jestem zmęczona, odwieź mnie do domu.
-Dobrze
– zgodził się szybko Itachi.
Sakura
mało nie zasnęła w samochodzie, więc kiedy wysiadali nie sprzeciwiła się gdy
Itachi wziął ją za rękę i poprowadził po schodach. Wyjął jej z ręki klucz i bez
słowa otworzył drzwi. A gdy znaleźli się za drzwiami zaczął ją gwałtownie
całować. Jakby świat miał się za chwilę skończyć, jakby to już były ostatnie
chwile w ich życiu. Sakurę oszołomiły te pocałunki tak nagle, że tylko
westchnęła i poddała się całkowicie ich urokowi. Zaczęło jej się robić ciepło
nie tylko na sercu, lecz to oszołomienie minęło gdy pomyślała o masakrze w Megahane,
i że mężczyzna, który ją tak gwałtownie całował mógł mieć coś z nią wspólnego.
Delikatnie więc przytrzymała jego głowę rękami i rzekła:
-Czy
nie za mało się znamy na takie bliskości?
Itachi
głęboko westchnął, ale odsunął się trochę, choć niechętnie.
-Przepraszam
–szepnął – ale musiałem to było silniejsze ode mnie. Twoje usta kusiły mnie od
początku, gdy tylko cię pierwszy raz zobaczyłem to miałem ochotę to zrobić.
-Nie
przepraszaj –rzekła kobieta – dla mnie to też było przyjemne, lecz nie byłam przygotowana
na taką gwałtowność z twojej strony.
-No
nic, lepiej już sobie pójdę, bo może teraz wystarczy już tych słów.
-Dobranoc.
– i wyszedł. Gdy drzwi zamknęły się za Itachim Sakura opadła na najbliższe
krzesło i ciężko westchnęła.
„No
niewiele brakowało i zaszło by to dużo dalej…” – pomyślała rozmarzona.
„Przecież ja nic o nim nie wiem. Muszę go jakoś przekonać i wyciągnąć trochę
wiadomości od niego. Bo chcę wiedzieć o nim jak najwięcej!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz