niedziela, 2 września 2012

Rozdział 3



          Itachi wypił trzecią kawę i zjadł dwa ciastka czekając na poznaną rano kobietę. Było to raczej niespotykane, aby on tyle czekał i obżerał się słodkościami.
-No chyba już nie przyjdzie-mruknął pod nosem, wyciągnął dwadzieścia złotych, rzucił na stół i wstał żeby wyjść. A wtedy w drzwiach stanęła ona, znowu zdyszana, z rozwianymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Wyglądała ślicznie, jeszcze ładniej i ciekawiej niż rano. Itachi podszedł szybko do niej i wyciągnął rękę. Zawahała się sekundę, lecz podała mu swoją. Poprowadził ją bez słowa i posadził przy stole, pstryknął na kelnera pokazując, że ma przynieść dwie kawy. Potem zwrócił się do Sakury:
-Myślałem, że zapomniałaś o naszym spotkaniu.
-Nie, nie.-tłumaczyła się wciąż jeszcze zdyszana Sakura-tylko tak długo mi zeszło, bo musiałam nadrobić trochę...-i przerwała bezradnie nie wiedząc co ma mówić.
-Nie szkodzi-odrzekł szybko Itachi-trochę tu sobie posiedziałem i porozmyślałem.
          Kelner przyniósł dwie kawy i dwa ciasta.
-Jaką pijesz z cukrem, czy ze śmietanką?-zapytał mężczyzna.
-Ani z cukrem, ani ze śmietanką, czarną, taką lubię najbardziej.
-To tak jak i ja, no i co odsapnęłaś już?-zapytał po chwili i znowu się uśmiechnął, a jej zrobiło się ciepło koło serca. Gdy już się odprężyła zauważyła, że od stolika w głębi kawiarni przygląda jej się z uwagą jakiś ponury typ. Jak popatrzyła w jego stronę, zasłonił się gazetą, pilnie ją czytając.
-Kto to jest?-zapytała kobieta Itachi'ego-i czemu tak mi się przypatruje?
-Gdzie?-zapytał Itachi, nieznacznie się oglądając-nikogo nie zauważyłem. Zresztą tu każdy patrzy na każdego, bo to nieduży lokal, a zwłaszcza gdy widzą taką piękną kobietę jak ty.
-Dziękuję-odrzekła Sakura jeszcze raz spoglądając w tamtym kierunku, lecz ponurego osobnika już nie było. "Pewnie wyszedł"-pomyślała i zajęła się kawą.
          Tymczasem tym, na którego Sakura zwróciła uwagę poszedł do toalety i spoglądał daleko w stronę ich stolika.
-Jak w pracy?-zapytał Itachi-szef cię jak widzę nie zjadł na surowo.
-No jakoś poszło-odpowiedziała kobieta nie chcąc się zwierzać nowo poznanemu mężczyźnie.-Ledwo zdążyłam -dodała-a ty się nie spóźniłeś?
-Nie, skąd, ja zawsze mam czas-roześmiał się i zapytał:
_A może po tak ciężkim dniu zechcesz się zrelaksować i zjeść ze mną kolację, a nawet może trochę potańczyć? Przecież już zaczął się weekend, to nie ma się gdzie spieszyć.
          Sakura namyśliła się chwilę, lecz w końcu odrzekła:
-Dobrze to o której się spotkamy?
-O dwudziestej trzydzieści będzie dobrze?-zapytał.
-Tak, może być, ale gdzie się spotkamy?-spytała, nie chcąc żeby przychodził po nią do jej skromnego i zabałaganionego mieszkania. Spojrzał bystro na nią jakby wiedział o co jej chodzi i rzekł:
-Podjadę po ciebie, a ty będziesz gotowa, tylko podaj mi swój adres.
Kobieta z ociąganiem podała mu namiary na swoje lokum.
-O to niedaleko-powiedział zdziwiony.
-Tak to zaraz za rogiem, a teraz już muszę iść, bo jednak mam trochę roboty i żebym się wyszykować na czas.
          Poszła w stronę drzwi szybko, aby nie zobaczył jej zmartwionej miny. "W co ja się ubiorę?"-rozmyślała jak każda kobieta, która chce olśnić mężczyznę.
          Wpadła do domu zdyszana i rzuciwszy torbę na rozbebeszane łóżko, które nie zdążyła rano zasłać poleciała do szafy. Zaczęła przeszukiwać wieszaki, na nic się nie mogła zdecydować! W końcu wyciągnęła szkarłatną mini.
No! Nowość to nie jest-pomyślała-ale leży na mnie dobrze." Poszła do łazienki i napuściła do wanny wody aby się zrelaksować. Po kąpieli pociągnęła paznokcie czerwonym lakierem, wyciągnęła czarne szpilki i czarną wizytową torebkę.
-No to komplet, ale co ja włożę na szyję? *Nic nie pasuję do tej sukienki...-rozmyślała-może jednak włożę małą czarną?* Ale gdy spojrzała na zegar to już nie było odwrotu, wskoczyła w sukienkę, założyła szpilki, a na ramiona narzuciła cienki, czarny szal. *No a co z biżuterią?*-otworzyła szufladę toaletki i zaczęła w niej grzebać.
-O zapomniałam o nim-wyrwało jej się i wyciągnęła złoty łańcuszek, na którym zawieszony były śliczny medalik w kształcie serduszka, w środku tkwiła maleńka podobizna jej rodziców. Zaczęła zapinać, lecz nie mogła trafić na zatrzask, gdyż ręce trzęsły jej się, bo zawsze gdy dotykała tego medalionu wracały do niej smutna i tragiczna historia śmierci jej rodziców. To był takie niepotrzebne, ale może nie będzie teraz o tym rozmyślać? Nagle para mocnych męskich rąk ujęła końce łańcuszka od niej i zapięła bez trudu.
          Sakura obejrzała się przestraszona.
Pan tutaj?-zapytała i odrzuciła falę błyszczących włosów na plecy.
-No nie doczekałem się to przyszedłem, a drzwi nie były zamknięte...
-No dobrze, dobrze możemy już iść.-odrzekła różowo-włosa nie dając mu szansy żeby dłużej przebywał w jej małym zagraconym mieszkaniu.
Nie wiedziała, że mężczyzna zanim podszedł aby jej pomóc z naszyjnikiem chwilę stał w progu, ciekawie rozglądając się po jej siedzibie. Podobno spoglądając na mieszkanie można dużo dowiedzieć się o jego właścicielu.
          Wyszli na ulicę i Sakura oniemiała patrząc na luksusowego "jaguara" stojącego przy chodniku.
-To Twoje?-zapytała nagle zachrypniętym głosem.
-No raczej nie kradzione-odrzekł Itachi uśmiechając się szeroko zadowolony z wrażenia jakie zrobił na kobiecie swoim nowym nabytkiem. Otworzył przed nią drzwi, zapraszając do środka. Sakura usiadła ostrożnie jakby się bała, że coś może uszkodzić. Mężczyzna obszedł samochód, usiadł za kierownicą i ruszyli.Różowo-włosa przycisnęła się do fotela i choć nie była strachliwa pisnęła gdy samochód mknął z niedozwoloną szybkością.
-Dokąd jedziemy?-zdoła wykrztusić gdy wyjechali na autostradę, za miasto.
-Zobaczysz-odrzekł radośnie Itachi- to niedaleko.
*No przy takiej prędkości to może i niedaleko* -pomyślała Sakura.
          Po pół godziny jazdy zajechali do restauracji pięknie położonej nad jeziorem.
          Itachi pomógł jej wysiąść i rzekł:
-Ślicznie wyglądasz, nie mówiłem ci tego wcześniej, bo po prostu mnie zatkało gdy cię zobaczyłem.
-Dziękuję-powiedziała Sakura skromnie spuszczając oczy.
Weszli do lokalu i kelner skierował ich do zamówionej loży.
-Czego się napijesz? -zapytał Sakurę Itachi, przywołując gestem kelnera, aby podszedł bliżej.
-Może kieliszek białego wina-odrzekł -a na kolację chcę rybę.
-Dobrze, może być ryba-powiedział nagle czemuś roztargniony Itachi kierując wzrok w głąb sali. Haruno dyskretnie rozejrzała się po sali. jej wzrok padł na mężczyznę siedzącego pod ścianą w cieniu dużej palmy. *Czy to nie ten sam który przyglądał mi się w kawiarni?* -zastanowiła się, ale potem zajęła się przyniesionym przez kelnera winem nie zwracając więcej uwagi na otoczenie. *Przecież, każdy może tu przyjść.* -pomyślała jeszcze i zaczęła rozmawiać o pracy z Itachi'm.
          Gdy skończyli kolację, Sakura zażartowała pytając:
-A tańce gdzie?
-No niestety dzisiaj nie dam rady, bo coś mi wypadło, bardzo cię przepraszam, lecz teraz odwiozę cię do domu. Zadzwonię jutro i na pewno się gdzieś umówimy.-odparł.
-No na pewno! *Ciekawe co mogło ci wypaść o takiej godzinie?*-rozmyślała Sakura -*Pewnie jakaś kobieta, bo innej możliwości raczej nie ma...* - i twarz jej się zachmurzyła...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz