Itachi wypił trzecią kawę i zjadł dwa ciastka
czekając na poznaną rano kobietę. Było to raczej niespotykane, aby on tyle
czekał i obżerał się słodkościami.
-No
chyba już nie przyjdzie-mruknął pod nosem, wyciągnął dwadzieścia złotych,
rzucił na stół i wstał żeby wyjść. A wtedy w drzwiach stanęła ona, znowu
zdyszana, z rozwianymi włosami i zaróżowionymi policzkami. Wyglądała ślicznie,
jeszcze ładniej i ciekawiej niż rano. Itachi podszedł szybko do niej i
wyciągnął rękę. Zawahała się sekundę, lecz podała mu swoją. Poprowadził ją bez
słowa i posadził przy stole, pstryknął na kelnera pokazując, że ma przynieść
dwie kawy. Potem zwrócił się do Sakury:
-Myślałem,
że zapomniałaś o naszym spotkaniu.
-Nie,
nie.-tłumaczyła się wciąż jeszcze zdyszana Sakura-tylko tak długo mi zeszło, bo
musiałam nadrobić trochę...-i przerwała bezradnie nie wiedząc co ma mówić.
-Nie
szkodzi-odrzekł szybko Itachi-trochę tu sobie posiedziałem i porozmyślałem.
Kelner przyniósł dwie kawy i dwa ciasta.
-Jaką
pijesz z cukrem, czy ze śmietanką?-zapytał mężczyzna.
-Ani
z cukrem, ani ze śmietanką, czarną, taką lubię najbardziej.
-To
tak jak i ja, no i co odsapnęłaś już?-zapytał po chwili i znowu się uśmiechnął,
a jej zrobiło się ciepło koło serca. Gdy już się odprężyła zauważyła, że od
stolika w głębi kawiarni przygląda jej się z uwagą jakiś ponury typ. Jak
popatrzyła w jego stronę, zasłonił się gazetą, pilnie ją czytając.
-Kto
to jest?-zapytała kobieta Itachi'ego-i czemu tak mi się przypatruje?
-Gdzie?-zapytał
Itachi, nieznacznie się oglądając-nikogo nie zauważyłem. Zresztą tu każdy
patrzy na każdego, bo to nieduży lokal, a zwłaszcza gdy widzą taką piękną
kobietę jak ty.
-Dziękuję-odrzekła
Sakura jeszcze raz spoglądając w tamtym kierunku, lecz ponurego osobnika już
nie było. "Pewnie wyszedł"-pomyślała i zajęła się kawą.
Tymczasem tym, na którego Sakura zwróciła uwagę poszedł do toalety i spoglądał
daleko w stronę ich stolika.
-Jak
w pracy?-zapytał Itachi-szef cię jak widzę nie zjadł na surowo.
-No
jakoś poszło-odpowiedziała kobieta nie chcąc się zwierzać nowo poznanemu
mężczyźnie.-Ledwo zdążyłam -dodała-a ty się nie spóźniłeś?
-Nie,
skąd, ja zawsze mam czas-roześmiał się i zapytał:
_A
może po tak ciężkim dniu zechcesz się zrelaksować i zjeść ze mną kolację, a
nawet może trochę potańczyć? Przecież już zaczął się weekend, to nie ma się
gdzie spieszyć.
Sakura namyśliła się chwilę, lecz w końcu odrzekła:
-Dobrze
to o której się spotkamy?
-O
dwudziestej trzydzieści będzie dobrze?-zapytał.
-Tak,
może być, ale gdzie się spotkamy?-spytała, nie chcąc żeby przychodził po nią do
jej skromnego i zabałaganionego mieszkania. Spojrzał bystro na nią jakby
wiedział o co jej chodzi i rzekł:
-Podjadę
po ciebie, a ty będziesz gotowa, tylko podaj mi swój adres.
Kobieta
z ociąganiem podała mu namiary na swoje lokum.
-O
to niedaleko-powiedział zdziwiony.
-Tak
to zaraz za rogiem, a teraz już muszę iść, bo jednak mam trochę roboty i żebym
się wyszykować na czas.
Poszła w stronę drzwi szybko, aby nie zobaczył jej zmartwionej miny. "W co
ja się ubiorę?"-rozmyślała jak każda kobieta, która chce olśnić mężczyznę.
Wpadła do domu zdyszana i rzuciwszy torbę na rozbebeszane łóżko, które nie
zdążyła rano zasłać poleciała do szafy. Zaczęła przeszukiwać wieszaki, na nic
się nie mogła zdecydować! W końcu wyciągnęła szkarłatną mini.
No!
Nowość to nie jest-pomyślała-ale leży na mnie dobrze." Poszła do łazienki
i napuściła do wanny wody aby się zrelaksować. Po kąpieli pociągnęła paznokcie
czerwonym lakierem, wyciągnęła czarne szpilki i czarną wizytową torebkę.
-No
to komplet, ale co ja włożę na szyję? *Nic nie pasuję do tej
sukienki...-rozmyślała-może jednak włożę małą czarną?* Ale gdy spojrzała na
zegar to już nie było odwrotu, wskoczyła w sukienkę, założyła szpilki, a na
ramiona narzuciła cienki, czarny szal. *No a co z biżuterią?*-otworzyła
szufladę toaletki i zaczęła w niej grzebać.
-O
zapomniałam o nim-wyrwało jej się i wyciągnęła złoty łańcuszek, na którym
zawieszony były śliczny medalik w kształcie serduszka, w środku tkwiła maleńka
podobizna jej rodziców. Zaczęła zapinać, lecz nie mogła trafić na zatrzask,
gdyż ręce trzęsły jej się, bo zawsze gdy dotykała tego medalionu wracały do
niej smutna i tragiczna historia śmierci jej rodziców. To był takie
niepotrzebne, ale może nie będzie teraz o tym rozmyślać? Nagle para mocnych
męskich rąk ujęła końce łańcuszka od niej i zapięła bez trudu.
Sakura obejrzała się przestraszona.
Pan
tutaj?-zapytała i odrzuciła falę błyszczących włosów na plecy.
-No
nie doczekałem się to przyszedłem, a drzwi nie były zamknięte...
-No
dobrze, dobrze możemy już iść.-odrzekła różowo-włosa nie dając mu szansy żeby
dłużej przebywał w jej małym zagraconym mieszkaniu.
Nie
wiedziała, że mężczyzna zanim podszedł aby jej pomóc z naszyjnikiem chwilę stał
w progu, ciekawie rozglądając się po jej siedzibie. Podobno spoglądając na
mieszkanie można dużo dowiedzieć się o jego właścicielu.
Wyszli na ulicę i Sakura oniemiała patrząc na luksusowego "jaguara"
stojącego przy chodniku.
-To
Twoje?-zapytała nagle zachrypniętym głosem.
-No
raczej nie kradzione-odrzekł Itachi uśmiechając się szeroko zadowolony z
wrażenia jakie zrobił na kobiecie swoim nowym nabytkiem. Otworzył przed nią
drzwi, zapraszając do środka. Sakura usiadła ostrożnie jakby się bała, że coś
może uszkodzić. Mężczyzna obszedł samochód, usiadł za kierownicą i
ruszyli.Różowo-włosa przycisnęła się do fotela i choć nie była strachliwa
pisnęła gdy samochód mknął z niedozwoloną szybkością.
-Dokąd
jedziemy?-zdoła wykrztusić gdy wyjechali na autostradę, za miasto.
-Zobaczysz-odrzekł
radośnie Itachi- to niedaleko.
*No
przy takiej prędkości to może i niedaleko* -pomyślała Sakura.
Po pół godziny jazdy zajechali do restauracji pięknie położonej nad jeziorem.
Itachi pomógł jej wysiąść i rzekł:
-Ślicznie
wyglądasz, nie mówiłem ci tego wcześniej, bo po prostu mnie zatkało gdy cię
zobaczyłem.
-Dziękuję-powiedziała
Sakura skromnie spuszczając oczy.
Weszli
do lokalu i kelner skierował ich do zamówionej loży.
-Czego
się napijesz? -zapytał Sakurę Itachi, przywołując gestem kelnera, aby podszedł
bliżej.
-Może
kieliszek białego wina-odrzekł -a na kolację chcę rybę.
-Dobrze,
może być ryba-powiedział nagle czemuś roztargniony Itachi kierując wzrok w głąb
sali. Haruno dyskretnie rozejrzała się po sali. jej wzrok padł na mężczyznę
siedzącego pod ścianą w cieniu dużej palmy. *Czy to nie ten sam który
przyglądał mi się w kawiarni?* -zastanowiła się, ale potem zajęła się
przyniesionym przez kelnera winem nie zwracając więcej uwagi na otoczenie.
*Przecież, każdy może tu przyjść.* -pomyślała jeszcze i zaczęła rozmawiać o
pracy z Itachi'm.
Gdy skończyli kolację, Sakura zażartowała pytając:
-A
tańce gdzie?
-No
niestety dzisiaj nie dam rady, bo coś mi wypadło, bardzo cię przepraszam, lecz
teraz odwiozę cię do domu. Zadzwonię jutro i na pewno się gdzieś
umówimy.-odparł.
-No
na pewno! *Ciekawe co mogło ci wypaść o takiej godzinie?*-rozmyślała Sakura
-*Pewnie jakaś kobieta, bo innej możliwości raczej nie ma...* - i twarz jej się
zachmurzyła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz